Mieszane uczucia
O tym, że źle się dzieje w klubie SHR Wojcieszyce było wiadomo od dawna. Że brakuje pieniędzy, nie dziwota, bo nie było ich za dużo nawet w złotych latach 80-tych. Ale trudno było zrozumieć, że poprzedni prezes nie chciał przyjąć oferty pomocy materialnej.
Za obecnego jest jeszcze gorzej. Pierwsza drużyna znalazła się poniżej środka tabeli rozgrywek klasy A, a drugiej drużyny nie ma. Nie ma też młodzików, trampkarzy i juniorów, gdyż klub zaprzestał szkolenia młodzieży. Została zlikwidowana siłownia, bo prezes wysuwał coraz dziwniejsze żądania wobec kulturystów.
Nie ma gospodarza stadionu, toteż niszczał on coraz bardziej. Prezes pozamykał furtki na cztery spusty, więc dzieciaki zaczęły przełazić przez płot, niszcząc go przy okazji. Niestety siatkę, nie prezesa...
Jeszcze gorzej wyglądają pomieszczenia pawilonu sportowego, tam już można mówić o dewastacji.
Spadało morale działaczy i zawodników. Organizowali sobie alkoholowe imprezki na cudzym terenie i bez pytania gospodarza o zgodę. Po skończonym meczu nikt nie zdejmował siatek z bramek, nie chował chorągiewek do magazynu. Padał deszcz, a w najlepsze pracowała deszczownia.
Czyli równia pochyła...
Wyjście jednak się znalazło, bo natura pustki nie znosi. Wojcieszyckim stadionem zainteresował się gorzowski Klub Piłkarski Progres, który zajmuje się szkoleniem dzieci oraz młodzieży i tak je rozwinął, że zaczęło mu brakować miejsca. Prezesi się dogadali i od jakiegoś czasu Progres prowadził zajęcia w Wojcieszycach. Kolejnym krokiem była propozycja przejęcia boiska treningowego i doprowadzenie go do stanu używalności. Ale zanim ona została zrealizowana, pojawił się nowy pomysł, mianowicie przejęcia przez gorzowski klub całego obiektu i nadanie dotychczasowemu użytkownikowi statusu uprzywilejowanego sublokatora.
Poszło szybko. 16 stycznia 2017 odbyło się walne zebranie członków klubu sportowego SHR, na którym jednogłośnie przegłosowano tę propozycję. Dwa dni później Wójt przedstawiła ją radnym zebranym na wspólnym posiedzeniu komisji i uzyskała pozytywną opinię. Członkowie zarządu Progresu na czele z prezesem Sławomirem Bednarczykiem przedstawili swoje intencje i plany na posiedzeniu Rady Sołeckiej. Nikt z jej członków nie okazywał entuzjazmu, ale też nie wyraził sprzeciwu. 26 stycznia 2017 wójt Anna Mołodciak podpisała umowę użyczenia, na mocy której Progres będzie przez najbliższych lat 10 administrował i użytkował cały stadion w Wojcieszycach.
Mam mieszane uczucia. Z jednej strony serce mi się kraje, kiedy widzę upadek klubu, który przez wiele lat był chlubą Wojcieszyc i do rozkwitu którego przyłożyłem rękę w latach 80-tych. Rozumiem, co czuja byli pracownicy Stacji Hodowli Roślin, która stadion wybudowała i utrzymywała korzystając m.in. ze środków funduszu socjalnego. Ten obiekt stał się nieodrodną częścią Wojcieszyc, ważnym fragmentem historii, symbolem naszej wsi.
Ale to tylko jedna strona medalu, bo jest jeszcze ta druga, która każe brać pod uwagę twarde realia. Kryzys personalny, organizacyjny oraz finansowy klubu stał się permanentny i nie było widać perspektyw poprawy. Majątek niszczał i trzeba było coś z tym zrobić. Przyjęte rozwiązanie jest trudne emocjonalnie, ale zapewne optymalne. To znaczy najlepsze z możliwych.
Co dalej?
Wojcieszycki klub istnieje nadal. Jego zarząd będzie miał lżejsze życie, gdyż odpadnie mu troska o utrzymanie stadionu. Pod względem sportowym nie widzę przed nim wielkiej perspektywy. Większość zawodników jest dość wiekowych, a skoro nie szkoli się młodzieży, nie będzie komu ich zastąpić. Jednak SHR jest na tyle dobrą marką, że warto zastanowić się, jak ją zachować.
Nie powinniśmy jeżyć się na Progres ani jego działaczy. Oni nie wepchnęli się tu na siłę, tylko wykorzystali coraz większą poróżnię. Zarówno w naszym, ludzi z Wojcieszyc, jak i w ich interesie jest ułożenie dobrych relacji. Już teraz widać pole współpracy, jednak na razie nie mówmy o tym, żeby nie zapeszyć. Ale gdyby miało skończyć się tylko na tym, że rodzice nie będą musieli wozić swoich dzieci do szkółek piłkarskich w Gorzowie, to już będzie coś.
A jednak żal...